Piłkarskie Sensacje Jawora: Jabłoński trenerem Zrywu [1]
Zapraszamy na pierwszy odcinek Piłkarskich Sensacji Jawora. Na pierwszy ogień wzięliśmy sprawę spekulacji prasowych na temat objęcia funkcji trenera Zrywu Jawor przez znakomitego piłkarza Cracovii, krótko po II wojnie światowej.
Październik 1947 rok - cały świat nadal otrzepywał się jeszcze z kurzu wojennej zawieruchy. Jednak życie społeczne, kulturalne i na wielu innych obszarach tętniło. Nie inaczej było ze sportem, który odradzał się i/lub organizował na nowo na ziemiach odzyskanych, które jeszcze kilka miesięcy wcześniej były pod kontrolą III Rzeszy. Nie inaczej było w niemieckim Jauer, a od lutego 1945 roku już w polskim Jaworze.
20-go października 1947 roku - do tej daty w polskim kalendarium historycznym jest przypisane następujące wydarzenie: ucieczka przywódcy Polskiego Stronnictwa Ludowego Stanisława Mikołajczyka do Wielkiej Brytanii. W tym samym czasie w naszym regionie ukazuje się poniedziałkowe wydanie "Trybuny Dolnośląskiej", czyli jeden z najważniejszych gazet w komunistycznym ustroju i w tamtym czasie.
Na jej łamach ukazały się krótkie relacje z meczów pierwszych drużyn i rezerw ZWM Zryw Jawor (obecnie Jaworzanka) z OM-TUR Kamienna Góra (Olimpia). Jaworzanie byli wówczas beniaminkiem na trzecim szczeblu rozgrywkowym, choć do obecnego kształtu III ligi i naszym obecnie wyobrażeniom o niej jest bardzo daleko. Pierwsza drużyna jaworzan z kamiennogórzanami zremisowała 3:3. W tzw. "przedmeczu", co było normą w tamtych czasu, rezerwy Zrywu pokonały drugą ekipą OM-TUR 3:1.
Jednak w sezonie 1947/1948 Zryw nie należało do czołowych klubów III ligi. Kilkanaście godzin po zawodach, pod relacjami ze wspomnianych meczów, ukazała się dość sensacyjna wzmianka o następującej treści (pisownia oryginalna):
JABŁOŃSKI KS "CRACOVIA" TRENEREM KS ZWM ZRYW JAWOR
JAWOR. Wdniu dzisiejszym przybędzie do Jawora znany piłkarz KS "Cracovia" b. reprezentant Polski Jabłoński, który będzie trenerem miejscowych piłkarzy KS ZWM Zryw w Jaworze.
Ta informacja musiała wywołała wtedy z pewnością spore poruszenie jeżeli popatrzymy kim był Jabłoński, a dokładnie Edward Jabłoński i przeanalizujemy jego CV. Urodzony w 1919 roku zawodnik w swej karierze reprezentował barwy krakowskich klubów: Nadwiślana (1931-1938), Cracovii (1938-1950) i Startu-Oldboy (1951-1955). W 1948 roku był kapitanem Cracovii, która wywalczyła tyuł mistrza Polski.
Jest jednym z kilku piłkarzy, którzy w reprezentacji Polski zagrali przed i po II wojnie światowej. Debiutował 27-go sierpnia 1939 roku przeciwko Węgrom w Warszawie. Był to ostatni mecz międzypaństwowy Polaków przed wybuchem wojny. Następnie 11-go czerwca 1947 roku zagrał ponownie z "Orzełkiem na piersi" na wyjeździe przeciwko Norwegii. "Biało-czerwon" ulegli drużynie ze Skandynawii 3:1, a jedyne trafienie zanotował właśnie Edward Jabłoński. Był to pierwszy "powojenny gol" dla reprezentacji Polski. Trzeci i ostatni raz zagrał w reprezentacji Polski 19-go lipca 1947 roku przeciwko Rumunii w Warszawie (przegrana 1:2). Dostąpił on wtedy zaszczytu pełnienia funkcji roli kapitana.
Zatem jego trenerska nominacja brzmiała sensacyjnie, ale z czasem okazała się informacją nieprawdziwą. W dzisiejszych czasach nazwalibyśmy to "fake newsem", na który nabrał się redaktor gazety z niewiadomego źródła. To tak jakby dziś jeden z aktywnych zawodników Cracovii, grającej w Ekstraklasie, miał objąć zespół Jaworzanki :). Już samo ukazanie się takiej informacji byłoby obiektem drwin i żartów. Ponadto brak realizmu tej informacji dodaje fakt, że kilka miesięcy Edward Jabłoński był jednym z filarów Cracovii sięgającej po mistrzowski tytuł.
Z drugiej strony przed kilkudziesięcioma laty sport nie miał charakteru zawodowego nawet na najwyższych szczeblach. Często dochodziło do przeprowadzek, przenosin specjalistów w danej dziedzinie w regiony, gdzie było na nich zapotrzebowanie. Jednak biorąc klasę Edwarda Jabłońskiego jako piłkarza w tamtych czasach i tak wydaje się w zasadzie niemożliwe, aby zamienił Cracovię na funkcję trenera w Jaworze.
Pierwszym trenerm Jaworzanki w 1946 roku został Władysław Sokołowski i piastował to stanowisko przez kilka następnych lat. Nie miał na to wpływu nawet spadek z III ligi w sezonie 1947/1948, a przyjazd Edwarda Jabłońskiego do grodu Świętego Marcina można włożyć pomiędzy bajki, a ciekawostki. Nadmieńmy, że wśród ludzi jaworskiej piłki jest osoba, która z pewnością była naocznym świadkiem meczów z udziałem bohatera artykuły. Mowa oczywiście o naszym nieocenionym Panu Zdzisławie Urbanie, który młodzieńcze lata spędził w Krakowie i bywał na spotkaniach ligowych wielu klubów z tego miasta, ale zawsze, aż po dzień dzisiejszy, najbliższa jest mu właśnie Cracovia.